W środę, 3 kwietnia, nasze szkolne Koło Młodych Odkrywców ponownie spotkało się, żeby u boku Ignacego Łukasiewicza zgłębiać tajniki polskiej energetyki. Tym razem zajmowaliśmy się energią atomową. Zaczęliśmy od poznania definicji atomu i jego uproszczonej budowy. W tym celu na tekturowych talerzykach narysowaliśmy po trzy współśrodkowe okręgi. W najmniejszym umieściliśmy kolorowe kulki imitujące protony i neutrony, a na dwóch pozostałych okręgach położyliśmy odpowiednią ilość kulek innego koloru, czyli elektrony. W ten sposób powstały modele atomów trzech pierwiastków: boru, węgla i azotu. Na koniec zadania wnętrza atomów zostały zjedzone, ponieważ były to kolorowe cukierki – skittelsy.
Następnie zastanawialiśmy się nad problemem budowy elektrowni atomowej w Polsce. Szukaliśmy argumentów za i przeciw – na początku głównym argumentem przeciw była obawa o życie i zdrowie ludzi w przypadku awarii takiej elektrowni, jak to miało miejsce 38 lat temu w Czarnobylu. Ale dowiedzieliśmy się, że w Europie jest kilkadziesiąt nowoczesnych elektrowni atomowych działających sprawnie od wielu lat, więc chyba nasze obawy są bezpodstawne. Oczywiście, jak każde przedsięwzięcie, taka elektrownia ma swoje wady (np. duże koszty budowy, zagospodarowanie odpadów promieniotwórczych), ale ma też wiele zalet (brak zanieczyszczenia powietrza, niskie koszty energii). Na podsumowanie naszych rozważań zbudowaliśmy model elektrowni atomowej z kilku dostępnych przedmiotów.
W drugiej części zajęć poznaliśmy proces chromatografii, czyli rozdzielania kolorów na składowe. Przeprowadziliśmy chromatografię skarpetkową – w tym celu na białych skarpetkach narysowaliśmy kolorowe kropki i zamoczyliśmy czubki skarpetek w occie tak, aby ocet wsiąkając w skarpetkę pociągnął za sobą barwnik. W ten sposób powstały różnobarwne smugi; na przykład zauważyliśmy, że w kolorze czarnym zawiera się barwa czerwona i niebieska, a w zielonej – żółta i niebieska. Następnie posłużyliśmy się bibułą, na której rysowaliśmy różnokolorowe kropki, a na nie wkraplaliśmy wodę. Okazało się, że woda również jest dobrym nośnikiem kolorów, które utworzyły wielobarwne plamy. Po wysuszeniu zabraliśmy nasze bibułki do domu.
Anna Lewczuk